Ważny przekaz Zdzisławy Piaseckiej na temat edukacji

W dniu 24 lutego 2024 r. w Poznaniu podczas konferencji zorganizowanej przez Wataha Głosu Obywatelskiego pt. „Walka informacyjno-psychologiczna we współczesnym świecie” z udziałem Bartosza Kopczyńskiego, Piotra Korczarowskiego, Leszka Sykulskiego, Magdaleny Wielomskiej i Adama Wielomskiego – przedstawicielka naszego Stowarzyszenia Zdzisława Piasecka przekazała informacje nt. manipulacji informacyjnych w zakresie projektowanych przez MEN zmian w podstawie programowej, planowanych w szkołach nowych zajęciach i programach, dyktowanych przez UE zmianach, które ostatecznie mają się zakończyć wchłonięciem polskiego systemu edukacji przez Europejski Obszar Edukacyjny. Poinformowała również o wspaniałej postawie Polaków, którzy zorganizowali się w ciągu 6 dni i spowodowali, że do MEN wpłynęło ponad 50 tys. uwag i sprzeciwów do „cięć” podstawy programowej.

Czy pospolite ruszenie Polaków zatrzyma wchłonięcie naszego systemu edukacji do Europejskiego Obszaru Edukacji?

Wraz z nowym rokiem Ministerstwo Edukacji Narodowej pod przewodnictwem   minister Barbary Nowackiej zapowiedziało zmiany w systemie edukacji i już pod koniec stycznia 2024 r. ogłoszono pierwsze propozycje tych zmian, w tym m.in.: projekt nowelizacji rozporządzenia ministra edukacji dotyczący niezadawania prac domowych oraz projekt zmiany podstawy programowej – nazwanej dla „zmylenia” społeczeństwa „odchudzaniem podstawy programowej”. Nowa minister zapowiedziała, że od 1 września 2024 r. podstawa programowa w okresie przejściowym zostanie  zmniejszona o 20%, a eksperci będą pracować nad jej kompleksową reformą, tak aby nowa całościowa podstawa programowa weszła w życie:

  • od roku szkolnego 2026/2027 w szkole podstawowej,
  • od roku szkolnego 2028/2029 w szkołach ponadpodstawowych.

Przemilczane w mediach odwiedziny unijnej komisarz

Czy rzeczywiście chodzi tylko o te zapowiedziane zmiany? Czy są one uzasadnione i tak nagląco pilne, aby wprowadzać je z pośpiechem, z bardzo krótkim terminem prekonsultacji społecznych (wyznaczono na nie tylko siedem dni od 12 do 19 lutego 2024 r.)? I dlaczego wszystko generalnie wygląda na „wielkie hura”?

Jeśli przyjrzymy się temu wszystkiemu na spokojnie, okazuje się, że jest to tylko jeden z elementów większej układanki – która już od wielu lat jest realizowana w Polsce. Całościowa reforma dopiero przed nami, a to wszystko, co dzieje się w polskiej edukacji, dziwnym trafem łączy się z tendencjami europejskimi. Dlatego należy te zmiany ogłoszone przez MEN przedstawić w szerszym kontekście, bo niestety w przestrzeni publicznej niewiele się o tym mówi.

Wszyscy aktualnie żyją zapowiedzianymi przez MEN projektami zmian, a niewiele osób wie, że 24 stycznia br. Polskę odwiedziła unijna komisarz ds. innowacji, badań naukowych, kultury, edukacji i młodzieży – Iliana Iwanowa. Z wyjątkiem małych wzmianek media wizytę tę przemilczały, a tymczasem była ona bardzo znacząca, pozwala zrozumieć, co aktualnie u nas się dzieje.

Prof. dr hab. Andrzej Waśko (pracownik naukowy Wydziału Polonistyki UJ) na portalu wPolityce.pl powiedział, że to co proponuje minister Nowacka jest tylko kosmetyką podstawy programowej, natomiast naszą uwagę powinniśmy zwrócić przede wszystkim na to, co odbywa się ponad tym. Prawdziwa reforma zostanie wprowadzona dopiero w latach 2026-2027. Stanie się to po tym, jak w roku 2025 wprowadzą w Unii Europejskiej tzw. Europejski Obszar Edukacji. Podczas wizyty w Warszawie unijna komisarz zapowiedziała właśnie zaangażowanie w ten program.

Wiemy, że planowane są zmiany w traktatach europejskich, jedna z nich ma dotyczyć obszaru edukacji. Na czym ma polegać? Przeanalizujmy to, co podczas swojej wizyty napisała Iliana Iwanowa, która wypowiedziała się w „Głosie Nauczycielskim”:

W ostatnich latach państwa członkowskie, instytucje unijne i społeczność edukacyjna połączyły siły, aby budować Europejski Obszar Edukacji. Inicjatywa ta wyraża naszą wspólną wizję, jak powinny wyglądać włączająca edukacja wysokiej jakości i uczenie się przez całe życie, dostępne ponad granicami i dla wszystkich.

[…]

Patrząc w przyszłość, jesteśmy gotowi do uruchomienia nowej, kluczowej inicjatywy: wspólnego europejskiego dyplomu. Dyplom ten zlikwiduje istniejące jeszcze bariery dla mobilności i pomoże państwom członkowskim określić warunki, od których zależeć będzie sukces uniwersytetów i studentów.

Jeśli poprzez ratyfikację traktatów europejskich przyjmiemy Europejski Obszar Edukacyjny, oznaczać to będzie, że nasz polski system edukacji stanie się tylko elementem sytemu europejskiego. Wszystkie uczelnie europejskie będą miały ten sam model kształcenia kadry pedagogicznej, zostaną zunifikowane wszystkie systemy uniwersyteckich szkół wyższych, a kolejnym etapem (o czym też wspomniała unijna komisarz) będzie transnarodowa mobilność edukacyjna, która została już pobudzona przez wniosek legislacyjny „Europa w ruchu”, przedstawiony przez Komisję Europejską w listopadzie 2023 r. Oznacza to, że w całej Europie ma obowiązywać jeden wspólny egzamin dojrzałości dla wszystkich i jedna wspólna podstawa programowa.  

Dramatyczne wykreślenia z podstawy programowej

Widać więc wyraźnie, że to, co robi MEN, jest pierwszym etapem wspomnianych europejskich planów. Ich pierwszą odsłoną jest odszczegółowienie podstawy programowej, która ma być bardziej ogólna.  Nikt oczywiście nie informuje społeczeństwa, że jest to z góry zamierzony plan, który będzie realizowany kolejnymi etapami – nam się mówi, że to wszystko jest realizowane dla „dobra dzieci”, że są one przeciążone, mają za mało czasu na realizację własnych pasji i zajęć rozwijających uzdolnienia. Zgłaszana już wcześniej potrzeba zmniejszenia podstawy programowej została wykorzystana do wynarodowienia Polaków, usunięcia naszej tradycji i wymazania pamięci historycznej.

Cięcia podstawy programowej dotyczą wielu przedmiotów, ale najbardziej drastycznie wygląda to w przypadku języka polskiego i historii. Wkrótce zapewne nie będzie kanonu lektur (tak jest na przykład w Niemczech i Holandii).  Tymczasem z listy obowiązujących lektur wykreślono najpiękniejsze perły literatury narodowej – znikają dzieła nagrodzone literackim Noblem: ,,Chłopi” Władysława Reymonta (przesunięte do rozszerzenia) i ,,Quo vadis” Henryka Sienkiewicza (tylko lektura uzupełniająca) oraz narodowa epopeja „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza czytana jedynie w bliżej niezdefiniowanych fragmentach. Nie oszczędzono wieszczy oraz wspaniałych pisarzy i poetów: Adama Mickiewicza, Bolesława Prusa, Juliusza Słowackiego, Ignacego Krasickiego, Cypriana Kamila Norwida, Franciszka Karpińskiego, Władysława Bełzy. Z podstawy programowej wykreślono również wspaniałych autorów okresu międzywojennego i powojennego: Kazimierę Iłłakowiczówną, Jana Lechonia (przeniesiony do rozszerzenia), Tadeusza Gajcy, Stanisława Balińskiego, Józefa Mackiewicza. Nawet jako teksty dodatkowe wykreślono z listy dzieła Jana Pawła II czy prymasa Stefana Wyszyńskiego.

Z lekcji historii usunięto postacie: Bolesława Krzywoustego, Jana III Sobieskiego, Zawiszy Czarnego, przeora Kordeckiego, hetmana Czarnieckiego, św. Maksymiliana Kolbego, Witolda Pileckiego i Danusi Siedzikównej „Inki”. Z niezwykłą cenzorską czujnością wykreślono: zwycięstwo grunwaldzkie, konflikt z cesarstwem niemieckim, wojnę z Krzyżakami i hołd Pruski, dokonania Tadeusza Kościuszki i Kazimierza Pułaskiego w walce o niepodległość Stanów Zjednoczonych, udział Legionów Polskich w wojnach napoleońskich, rozbiory Polski oraz Powstanie Wielkopolskie. Z wojny obronnej we wrześniu 1939 r. wykreślono przykłady szczególnego bohaterstwa Polaków, w tym m.in.: obronę Poczty Gdańskiej, walki o Westerplatte, bitwy pod Mokrą i Wizną, bitwę nad Bzurą i pod Kockiem, obronę Warszawy i Grodna. Z postawy Polaków wobec tragedii Żydów wykreślono misję Jana Karskiego i Żegoty. Z lekcji historii ma zniknąć rzeź wołyńska jako ludobójstwo Ukraińców na ludności polskiej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Z czasów powojennych wykreślono okres terroru stalinowskiego, rozpad Układu Warszawskiego i odzyskanie suwerenności przez Polskę, rolę Jana Pawła II i jego wpływ na przemiany społeczno-polityczne w Polsce.

To tylko niewielki przykład planowanych „cięć”. Poraża niezwykła spójność i konsekwencja w wymazywaniu faktów historycznych, pamięci o niepodległości Polski, bohaterstwa Polaków i zacieraniu pamięci młodego pokolenia. Według prof. Andrzeja Nowaka, historyka,  ta „droga donikąd” jest wyraźnie wytyczana, bo przecież rząd funkcjonuje dopiero 3 miesiące a przedstawione zmiany to dopiero preludium do ogromnych reform, które czekają nas w przyszłości. Analizując projektowane zmiany całej podstawy programowej, nietrudno też wyciągnąć wnioski, że są one bardzo precyzyjne, wprowadzone w uporządkowany i logiczny sposób, że jest to ogromna, dobrze zaplanowana i przemyślana praca. Czy możliwa była do przygotowania w dwa miesiące? Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że wykonano ją wcześniej, dużo wcześniej, a być może – podobnie jak w przypadku przywiezienia nam informacji o Europejskim Obszarze Edukacyjnym przez unijną komisarz – zmiany te przyszły „z zewnątrz”.

Pospolite ruszenie Polaków

Do akcji sprzeciwiającej się omówionym skreśleniom w podstawach programowych i kampanii informacyjnej w tym sześciodniowym w istocie terminie na wnoszenie uwag ruszyło bardzo wiele różnych organizacji, w tym m.in. nasze Stowarzyszenie „Nauczyciele dla Wolności”, ale również Ruch Ochrony Szkoły, Fundacja Mamy i Taty, Ordo Iuris oraz wiele innych. Odzew ze strony społeczeństwa był ogromny. Wiceminister Katarzyna Lubnauer podczas Komisji ds. Edukacji powiedziała, że uwagi społeczeństwa w sprawie sprzeciwu do zmian w podstawach programowych sięgały tysięcy, wiemy, że przekroczyły 50 tysięcy, choć ostatniego dnia, tj. 19 lutego, już od ok. godz. 14.00 system podawał komunikat, że prekonsultacje zostały zakończone. Jak podaje PortalDlaEdukacji.pl najwięcej uwag dotyczyło historii (31411), języka polskiego (11092), historii i teraźniejszości (2820) oraz biologii (1519). Już sam ten fakt powinien skutkować wycofaniem się z „odchudzania” podstawy programowej, podejrzewamy jednak, że tak się nie stanie. Naciski z UE są zbyt mocne. Nasza walka nie może się zatem teraz zakończyć. Podano, że na podstawie zgłoszonych uwag MEN przygotuje projekty rozporządzeń zmieniających rozporządzenia w sprawie podstawy programowej. W połowie kwietnia br. zostaną one skierowane do konsultacji publicznych, do opiniowania i do uzgodnień międzyresortowych.

Czy na pewno chodziło o odciążenie dzieci i czas wolny dla nich ?

W tym wszystkim jest jeszcze jeden, bardziej mroczny aspekt działań nowej minister. Okazuje się, że z „odchudzaniem podstawy programowej”, aby odciążyć dzieci i podarować im więcej czasu, nie do końca jest tak, jak się społeczeństwo oficjalnie informuje. Od 1 września 2024 r. MEN planuje bowiem wprowadzenie obowiązkowych zajęć i programów dla uczniów, w tym m.in.:

  • przedmiotu „Wiedza o zdrowiu”,
  • zajęć z „Ratowania życia” w wydaniu Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (Jerzego Owsiaka),
  • programu dla szkół „Szkoła Przyjazna LGBT”.

    Nowy przedmiot „Wiedza o zdrowiu”

Pomysłodawcą „Wiedzy o zdrowiu” jest Bartłomiej Chmielowiec, Rzecznik Praw Pacjenta (organizacyjnie w strukturach NFZ), który zaapelował do MEN o wprowadzenie tego przedmiotu od klasy 1. począwszy.  Do „apelu” rzecznika dołączono od razu scenariusze zajęć dla klas 1-3 z zakresu nieistniejącego jeszcze przedmiotu, przygotowane  we współpracy z  Ośrodkiem Rozwoju Edukacji, podległym MEN. Treści zapowiadanego przedmiotu są bezpośrednio przeniesione z zaleceń WHO, UNICEF i Agendy 2030 na rzecz zrównoważonego rozwoju, a jednym z podstawowych celów (ukrytych) „Wiedzy o zdrowiu” ma być przygotowanie nowych konsumentów koncernów farmaceutycznych. Naciski na utworzenie tego przedmiotu były już od 2019 r., ale wówczas odmówiono ministrowi zdrowia, tłumacząc to obecnością treści, które miały się w jego ramach pojawić, podczas wielu innych zajęć. I tak rzeczywiście jest. Edukacja prozdrowotna znajduje się w treściach edukacyjnych wielu lekcji, takich jak: przyroda, wiedza o społeczeństwie, biologia, geografia, wychowanie do życia w rodzinie i lekcje wychowawcze. Czy zatem nowy przedmiot pojawi się od września 2024 roku w polskich szkołach? Czas pokaże. Być może pospolite ruszenie Polaków zatrzyma również wprowadzenie planowanych nowych zajęć i programów… Jeśli jednak MEN wprowadzi nowy przedmiot, to nie będziemy mieli wątpliwości, czemu on będzie służył („edukacja zdrowotna” jest implementowana w wielu krajach), wystarczy przyjrzeć się treściom, które mają być w jego ramach realizowane. Na zajęciach przewiduje się omawianie takich zagadnień jak:

            – seksualność,

            – profilaktyka związana ze zdrowiem psychicznym,

            – promocja szczepień,

            – szacunek dla osób LGBT i ich seksualności.

Wszelkie dotychczasowe starania rodziców o zabezpieczenie dzieci przed wchodzeniem do szkół jakichkolwiek organizacji z tematyką LGBT i seksualizacją, w tym składanie oświadczeń rodzicielskich, które powodowały, że takie „wchodzenie do szkół” wymagało każdorazowej zgody rodziców – staną się nieaktualne, bo planuje się, że przedmiot będzie obowiązkowy, również w szkołach prywatnych, katolickich oraz w edukacji domowej i obejmie wszystkie polskie dzieci.

Odbędzie się też bardzo silna promocja szczepień, bo po doświadczeniach Polaków z okresu tzw. „pandemii” zapał do szczepień mocno ostygł. Ludzie boją się skutków poszczepiennych, a ostatnio Polska musi zapłacić ogromne kwoty za niewykorzystane szczepionki. Rośnie również liczba rodziców sprzeciwiających się tzw. „szczepieniom z kalendarza” i coś z tym trzeba zrobić. Zapewne dlatego planuje się, aby wszystkie szczepienia dzieci do 15. roku życia odbywały się na terenie szkół i chodzi o to, aby rodzice nie mieli na to większego wpływu.

Nowe zajęcia z „Ratowania życia”

Od 1 września 2024 r. mają się również pojawić nowe zajęcia z „Ratowania życia” w wydaniu Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (Jerzego Owsiaka). Mają być one  realizowane obowiązkowo w ramach godzin wychowawczych. Być może pojawi się druga godzina wychowawcza w ramach tych zaoszczędzonych na „cięciach” postawy programowej 20%. Jest już podpisane porozumienie w tej sprawie – czyli „Róbta co chceta” wchodzi do szkół pod szyldem „Ratowania życia”. W rozmowie z Onetem minister edukacji Barbara Nowacka powiedziała:

To, co my zamierzamy zrobić, po rozmowach z Jurkiem Owsiakiem i z WOŚP-em, to po pierwsze, powiedzieć kuratorom, że to jest dobre i warto to robić. Po drugie, w 2024 r. wpisać edukację zdrowotną i pierwszą pomoc do priorytetów nauczania, żeby w każdej szkole wiedziano, że to jest temat do zaopiekowania się.

W szkołach prowadzeniem takich lekcji mają zająć się wychowawcy. W ich ramach przewiduje się prawdopodobnie promocję aplikacji na smartfony, która nazywa się „ratowanie życia” (cokolwiek pod nią się kryje). Jeśli się tak stanie, to będzie to wpuszczenie dzieci i młodzieży w kolejny uzależnieniowy kanał informatyczny. Nawet małe dzieci, aby odbyć te lekcje, muszą otrzymać od rodziców smartfony, czyli dotychczasowa walka nauczycieli o to, aby smartfonów, chociaż w tych najmłodszych klasach, nie było, spełznie na niczym. I dzieje się to w momencie, kiedy m.in. Szwecja odchodzi od smartfonów i wraca do ćwiczenia umiejętności czytania i pisania.

Nowy program dla szkół „Szkoła Przyjazna LGBT”

Pomysłodawcą jest minister ds. równości Katarzyna Kotula podległa bezpośrednio premierowi, który koordynuje swoje działania z organizacjami LGBT. Jak ma wyglądać realizacja programu? Na razie wiadomo tylko, że mają być tworzone listy osób przyjaznych LGBT, ale również listy osób nieprzyjaznych LGBT. Po co? Dlaczego? Czy mamy wychowywać uczniów donosicieli, którzy będą przekazywać informacje, że np. nauczyciel, dyrekcja szkoły czy inne osoby są nieprzyjaźni LGBT? A co stanie się z nauczycielem, który nie będzie chciał poddać się presji dziecka wymyślającego sobie, że ma inną płeć i nie będzie chciał używać stosownych według małoletniego zaimków? Póki co nauczycieli chroni prawo w tym względzie, ale być może to się właśnie zmieni.

Wszystkie elementy tworzą jedną układankę

Pamiętajmy, że już kilka lat wcześniej zaczęto realizować pewne elementy tej wielkiej europejskiej układanki (która ma się zakończyć wchłonięciem polskiego systemu edukacji przez Europejski Obszar Edukacji) w postaci wprowadzania w Polsce edukacji włączającej, która w ostatnim czasie realizowana jest też pod hasłem „edukacji dostępnej dla wszystkich” i „edukacji wysokiej jakości”. Przypomnijmy, że polega ona na likwidowaniu szkół specjalnych i przenoszeniu dzieci ze wszystkimi niepełnosprawnościami (w tym intelektualnymi we wszystkich stopniach) oraz dzieci niedostosowanych społecznie do bardzo licznych klas szkół publicznych. Aktualnie ok. 70% dzieci ze specjalnymi potrzebami uczy się w szkołach ogólnodostępnych. Na wprowadzanie edukacji włączającej przeznacza się ogromne kwoty, na najbliższe 10 lat ponad 25 mld zł. Jednak przy tym finansowaniu nie zmniejsza się liczebności klas i występują ogromne problemy z obiecanymi nauczycielami wspomagającymi – najczęściej ich nie ma albo są tylko na wybranych lekcjach. Szkoły specjalne przekształca się w Specjalistyczne Centra Wspierające Edukację Włączającą, tzw. SCWEW-y. Poziom kształcenia w szkołach ogólnodostępnych obniża się do poziomu intelektualnego  dzieci ze SPE (specjalnymi potrzebami edukacyjnymi). W planach jest odejście od oceniania za pomocą ocen na rzecz diagnozy i oceny funkcjonalnej. Teraz kolejnym krokiem w projektowanych zmianach zapowiedzianych przez MEN jest wymóg niezadawania uczniom pisemnych lub praktycznych prac domowych do wykonania w czasie wolnym od zajęć dydaktycznych oraz wprowadza się zmiany w podstawach programowych. Wszystko układa się w jedną, dobrze zaplanowaną całość.

Skoro jednak byliśmy w stanie jako środowisko w ciągu 6 dni zorganizować się, przygotować analizę podstaw programowych i walnie przyczynić się do tego, że do MEN wpłynęło ponad 50 tysięcy uwag, to jest szansa, że znajdziemy sposób, żeby powstrzymać walec dyktowanych przez UE zmian w polskiej i europejskiej edukacji. Przede wszystkim mówmy o tym wszystkim głośno i przekazujmy tę wiedzę dalej.

Zdzisława Piasecka, Stowarzyszenie Nauczycieli i Pracowników Oświaty „Nauczyciele dla Wolności”