Wspieramy Andrzeja!

AKTUALIZACJA: sprawa odroczona. O nowym terminie powiadomimy.

Od razu wiedział to, co potwierdza teraz Naczelny Sąd Administracyjny, że kwarantanny były bezprawne. W MEiN wyroki NSA nie były argumentem. Zobaczymy, czy Sąd Apelacyjny w Lublinie się nimi przejmie. Pamiętacie, fikcję pt. wychowanie fizyczne w czasie nauczania zdalnego przed ekranem komputera? Każdy zdrowo myślący człowiek wie, że w sporcie nie chodzi o siedzenie przed ekranem, ale chociażby o spacer. Andrzej został ukarany za to, że nie chciał uprawiać fikcji! Oczekujemy na logiczny wyrok, ukazujący bezprawne działania komisji dyscyplinarnych.

Będziemy mówić o zmianach w szkolnictwie!

W najbliższym czasie przedstawicielki naszego Stowarzyszenia wezmą udział w dwóch wydarzeniach, podczas których zreferują przyczyny i skutki proponowanych obecnie przez MEN zmian w systemie edukacji.

Zdzisława Piasecka weźmie udział 16.03.2024 w godz. 11:00 – 17:00 w Poznaniu w Konferencji „Naturalnie odporni”.

Agnieszka Pawlik-Regulska dnia 24.03.2024 wystąpi z referatem podczas IV Chełmskiej Debaty Wolnościowców, która rozpocznie się o godz. 14.00 w lokalu Atmosfera przy ul. Kopernika 8 w Chełmie.

Na obydwa spotkania serdecznie zapraszamy!

Smartfony i GPT – najnowsze wyzwania

Informujemy o Sympozjum „Smartfon wyzwanie naszych czasów”, które odbędzie się w Bydgoszczy 15.03.2024. Przedpołudniem jest specjalny blok adresowany do młodzieży! 

Link do filmu promującego wydarzenie https://www.youtube.com/watch?v=zOWkBmkfsG0

Wydarzenie będzie transmitowane online w serwisie YouTube https://www.youtube.com/channel/UCJgoYLchoo25RyGjhGmql5g?app=desktop

Organizatorzy sympozjum w swoim zaproszeniu zwracają uwagę na nasilające się zjawisko fonoholizmu wśród młodych ludzi, spowodowane bezrefleksyjnym korzystaniem z mediów cyfrowych, którego skutkami są zakłócenia rozwoju mowy, problemy z nauką i koncentracją, stres, depresja i narastająca gotowość do stosowania przemocy fizycznej.

Polecamy lekturę załączników i obejrzenie materiałów z ubiegłego roku,

Szczególnie polecamy wykład prof. Manfreda Spitzera, autora takich książek jak: „Cyfrowa demencja” i „Epidemia smartfonów”, który był gościem ubiegłorocznego sympozjum”:

Zachęcamy również do obejrzenia rozmowy red. Jana Pospieszalskiego z prof. Mariuszem Jędrzejko, terapeutą i psychopatologiem, który współpracuje ze Spitzerem i na jego prośbę zrealizował projekt:

Raport: Smartfon? Tak, ale z głową!

https://instytutpokolenia.pl/wp-content/uploads/2023/06/RAPORT-Smartfon.pdf

Wywiad z prof. Jędrzejko:

https://samorzad.pap.pl/kategoria/opinie/dr-hab-jedrzejko-dzieci-ofiary-zerowych-kompetencji-rodzicow-wywiad

Dziękujemy wszystkim, którzy wypełnili ankietę.

W ramach kontekstu do powyższej polityki polecam artykuły Mariusza Jagóry o manipulacjach Google’a:

https://mariuszjagora.substack.com/p/google-cz1

https://mariuszjagora.substack.com/p/google-cz-2

https://mariuszjagora.substack.com/p/google-cz-3

https://mariuszjagora.substack.com/p/google-cz-4

Ważny przekaz Zdzisławy Piaseckiej na temat edukacji

W dniu 24 lutego 2024 r. w Poznaniu podczas konferencji zorganizowanej przez Wataha Głosu Obywatelskiego pt. „Walka informacyjno-psychologiczna we współczesnym świecie” z udziałem Bartosza Kopczyńskiego, Piotra Korczarowskiego, Leszka Sykulskiego, Magdaleny Wielomskiej i Adama Wielomskiego – przedstawicielka naszego Stowarzyszenia Zdzisława Piasecka przekazała informacje nt. manipulacji informacyjnych w zakresie projektowanych przez MEN zmian w podstawie programowej, planowanych w szkołach nowych zajęciach i programach, dyktowanych przez UE zmianach, które ostatecznie mają się zakończyć wchłonięciem polskiego systemu edukacji przez Europejski Obszar Edukacyjny. Poinformowała również o wspaniałej postawie Polaków, którzy zorganizowali się w ciągu 6 dni i spowodowali, że do MEN wpłynęło ponad 50 tys. uwag i sprzeciwów do „cięć” podstawy programowej.

Czy pospolite ruszenie Polaków zatrzyma wchłonięcie naszego systemu edukacji do Europejskiego Obszaru Edukacji?

Wraz z nowym rokiem Ministerstwo Edukacji Narodowej pod przewodnictwem   minister Barbary Nowackiej zapowiedziało zmiany w systemie edukacji i już pod koniec stycznia 2024 r. ogłoszono pierwsze propozycje tych zmian, w tym m.in.: projekt nowelizacji rozporządzenia ministra edukacji dotyczący niezadawania prac domowych oraz projekt zmiany podstawy programowej – nazwanej dla „zmylenia” społeczeństwa „odchudzaniem podstawy programowej”. Nowa minister zapowiedziała, że od 1 września 2024 r. podstawa programowa w okresie przejściowym zostanie  zmniejszona o 20%, a eksperci będą pracować nad jej kompleksową reformą, tak aby nowa całościowa podstawa programowa weszła w życie:

  • od roku szkolnego 2026/2027 w szkole podstawowej,
  • od roku szkolnego 2028/2029 w szkołach ponadpodstawowych.

Przemilczane w mediach odwiedziny unijnej komisarz

Czy rzeczywiście chodzi tylko o te zapowiedziane zmiany? Czy są one uzasadnione i tak nagląco pilne, aby wprowadzać je z pośpiechem, z bardzo krótkim terminem prekonsultacji społecznych (wyznaczono na nie tylko siedem dni od 12 do 19 lutego 2024 r.)? I dlaczego wszystko generalnie wygląda na „wielkie hura”?

Jeśli przyjrzymy się temu wszystkiemu na spokojnie, okazuje się, że jest to tylko jeden z elementów większej układanki – która już od wielu lat jest realizowana w Polsce. Całościowa reforma dopiero przed nami, a to wszystko, co dzieje się w polskiej edukacji, dziwnym trafem łączy się z tendencjami europejskimi. Dlatego należy te zmiany ogłoszone przez MEN przedstawić w szerszym kontekście, bo niestety w przestrzeni publicznej niewiele się o tym mówi.

Wszyscy aktualnie żyją zapowiedzianymi przez MEN projektami zmian, a niewiele osób wie, że 24 stycznia br. Polskę odwiedziła unijna komisarz ds. innowacji, badań naukowych, kultury, edukacji i młodzieży – Iliana Iwanowa. Z wyjątkiem małych wzmianek media wizytę tę przemilczały, a tymczasem była ona bardzo znacząca, pozwala zrozumieć, co aktualnie u nas się dzieje.

Prof. dr hab. Andrzej Waśko (pracownik naukowy Wydziału Polonistyki UJ) na portalu wPolityce.pl powiedział, że to co proponuje minister Nowacka jest tylko kosmetyką podstawy programowej, natomiast naszą uwagę powinniśmy zwrócić przede wszystkim na to, co odbywa się ponad tym. Prawdziwa reforma zostanie wprowadzona dopiero w latach 2026-2027. Stanie się to po tym, jak w roku 2025 wprowadzą w Unii Europejskiej tzw. Europejski Obszar Edukacji. Podczas wizyty w Warszawie unijna komisarz zapowiedziała właśnie zaangażowanie w ten program.

Wiemy, że planowane są zmiany w traktatach europejskich, jedna z nich ma dotyczyć obszaru edukacji. Na czym ma polegać? Przeanalizujmy to, co podczas swojej wizyty napisała Iliana Iwanowa, która wypowiedziała się w „Głosie Nauczycielskim”:

W ostatnich latach państwa członkowskie, instytucje unijne i społeczność edukacyjna połączyły siły, aby budować Europejski Obszar Edukacji. Inicjatywa ta wyraża naszą wspólną wizję, jak powinny wyglądać włączająca edukacja wysokiej jakości i uczenie się przez całe życie, dostępne ponad granicami i dla wszystkich.

[…]

Patrząc w przyszłość, jesteśmy gotowi do uruchomienia nowej, kluczowej inicjatywy: wspólnego europejskiego dyplomu. Dyplom ten zlikwiduje istniejące jeszcze bariery dla mobilności i pomoże państwom członkowskim określić warunki, od których zależeć będzie sukces uniwersytetów i studentów.

Jeśli poprzez ratyfikację traktatów europejskich przyjmiemy Europejski Obszar Edukacyjny, oznaczać to będzie, że nasz polski system edukacji stanie się tylko elementem sytemu europejskiego. Wszystkie uczelnie europejskie będą miały ten sam model kształcenia kadry pedagogicznej, zostaną zunifikowane wszystkie systemy uniwersyteckich szkół wyższych, a kolejnym etapem (o czym też wspomniała unijna komisarz) będzie transnarodowa mobilność edukacyjna, która została już pobudzona przez wniosek legislacyjny „Europa w ruchu”, przedstawiony przez Komisję Europejską w listopadzie 2023 r. Oznacza to, że w całej Europie ma obowiązywać jeden wspólny egzamin dojrzałości dla wszystkich i jedna wspólna podstawa programowa.  

Dramatyczne wykreślenia z podstawy programowej

Widać więc wyraźnie, że to, co robi MEN, jest pierwszym etapem wspomnianych europejskich planów. Ich pierwszą odsłoną jest odszczegółowienie podstawy programowej, która ma być bardziej ogólna.  Nikt oczywiście nie informuje społeczeństwa, że jest to z góry zamierzony plan, który będzie realizowany kolejnymi etapami – nam się mówi, że to wszystko jest realizowane dla „dobra dzieci”, że są one przeciążone, mają za mało czasu na realizację własnych pasji i zajęć rozwijających uzdolnienia. Zgłaszana już wcześniej potrzeba zmniejszenia podstawy programowej została wykorzystana do wynarodowienia Polaków, usunięcia naszej tradycji i wymazania pamięci historycznej.

Cięcia podstawy programowej dotyczą wielu przedmiotów, ale najbardziej drastycznie wygląda to w przypadku języka polskiego i historii. Wkrótce zapewne nie będzie kanonu lektur (tak jest na przykład w Niemczech i Holandii).  Tymczasem z listy obowiązujących lektur wykreślono najpiękniejsze perły literatury narodowej – znikają dzieła nagrodzone literackim Noblem: ,,Chłopi” Władysława Reymonta (przesunięte do rozszerzenia) i ,,Quo vadis” Henryka Sienkiewicza (tylko lektura uzupełniająca) oraz narodowa epopeja „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza czytana jedynie w bliżej niezdefiniowanych fragmentach. Nie oszczędzono wieszczy oraz wspaniałych pisarzy i poetów: Adama Mickiewicza, Bolesława Prusa, Juliusza Słowackiego, Ignacego Krasickiego, Cypriana Kamila Norwida, Franciszka Karpińskiego, Władysława Bełzy. Z podstawy programowej wykreślono również wspaniałych autorów okresu międzywojennego i powojennego: Kazimierę Iłłakowiczówną, Jana Lechonia (przeniesiony do rozszerzenia), Tadeusza Gajcy, Stanisława Balińskiego, Józefa Mackiewicza. Nawet jako teksty dodatkowe wykreślono z listy dzieła Jana Pawła II czy prymasa Stefana Wyszyńskiego.

Z lekcji historii usunięto postacie: Bolesława Krzywoustego, Jana III Sobieskiego, Zawiszy Czarnego, przeora Kordeckiego, hetmana Czarnieckiego, św. Maksymiliana Kolbego, Witolda Pileckiego i Danusi Siedzikównej „Inki”. Z niezwykłą cenzorską czujnością wykreślono: zwycięstwo grunwaldzkie, konflikt z cesarstwem niemieckim, wojnę z Krzyżakami i hołd Pruski, dokonania Tadeusza Kościuszki i Kazimierza Pułaskiego w walce o niepodległość Stanów Zjednoczonych, udział Legionów Polskich w wojnach napoleońskich, rozbiory Polski oraz Powstanie Wielkopolskie. Z wojny obronnej we wrześniu 1939 r. wykreślono przykłady szczególnego bohaterstwa Polaków, w tym m.in.: obronę Poczty Gdańskiej, walki o Westerplatte, bitwy pod Mokrą i Wizną, bitwę nad Bzurą i pod Kockiem, obronę Warszawy i Grodna. Z postawy Polaków wobec tragedii Żydów wykreślono misję Jana Karskiego i Żegoty. Z lekcji historii ma zniknąć rzeź wołyńska jako ludobójstwo Ukraińców na ludności polskiej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Z czasów powojennych wykreślono okres terroru stalinowskiego, rozpad Układu Warszawskiego i odzyskanie suwerenności przez Polskę, rolę Jana Pawła II i jego wpływ na przemiany społeczno-polityczne w Polsce.

To tylko niewielki przykład planowanych „cięć”. Poraża niezwykła spójność i konsekwencja w wymazywaniu faktów historycznych, pamięci o niepodległości Polski, bohaterstwa Polaków i zacieraniu pamięci młodego pokolenia. Według prof. Andrzeja Nowaka, historyka,  ta „droga donikąd” jest wyraźnie wytyczana, bo przecież rząd funkcjonuje dopiero 3 miesiące a przedstawione zmiany to dopiero preludium do ogromnych reform, które czekają nas w przyszłości. Analizując projektowane zmiany całej podstawy programowej, nietrudno też wyciągnąć wnioski, że są one bardzo precyzyjne, wprowadzone w uporządkowany i logiczny sposób, że jest to ogromna, dobrze zaplanowana i przemyślana praca. Czy możliwa była do przygotowania w dwa miesiące? Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że wykonano ją wcześniej, dużo wcześniej, a być może – podobnie jak w przypadku przywiezienia nam informacji o Europejskim Obszarze Edukacyjnym przez unijną komisarz – zmiany te przyszły „z zewnątrz”.

Pospolite ruszenie Polaków

Do akcji sprzeciwiającej się omówionym skreśleniom w podstawach programowych i kampanii informacyjnej w tym sześciodniowym w istocie terminie na wnoszenie uwag ruszyło bardzo wiele różnych organizacji, w tym m.in. nasze Stowarzyszenie „Nauczyciele dla Wolności”, ale również Ruch Ochrony Szkoły, Fundacja Mamy i Taty, Ordo Iuris oraz wiele innych. Odzew ze strony społeczeństwa był ogromny. Wiceminister Katarzyna Lubnauer podczas Komisji ds. Edukacji powiedziała, że uwagi społeczeństwa w sprawie sprzeciwu do zmian w podstawach programowych sięgały tysięcy, wiemy, że przekroczyły 50 tysięcy, choć ostatniego dnia, tj. 19 lutego, już od ok. godz. 14.00 system podawał komunikat, że prekonsultacje zostały zakończone. Jak podaje PortalDlaEdukacji.pl najwięcej uwag dotyczyło historii (31411), języka polskiego (11092), historii i teraźniejszości (2820) oraz biologii (1519). Już sam ten fakt powinien skutkować wycofaniem się z „odchudzania” podstawy programowej, podejrzewamy jednak, że tak się nie stanie. Naciski z UE są zbyt mocne. Nasza walka nie może się zatem teraz zakończyć. Podano, że na podstawie zgłoszonych uwag MEN przygotuje projekty rozporządzeń zmieniających rozporządzenia w sprawie podstawy programowej. W połowie kwietnia br. zostaną one skierowane do konsultacji publicznych, do opiniowania i do uzgodnień międzyresortowych.

Czy na pewno chodziło o odciążenie dzieci i czas wolny dla nich ?

W tym wszystkim jest jeszcze jeden, bardziej mroczny aspekt działań nowej minister. Okazuje się, że z „odchudzaniem podstawy programowej”, aby odciążyć dzieci i podarować im więcej czasu, nie do końca jest tak, jak się społeczeństwo oficjalnie informuje. Od 1 września 2024 r. MEN planuje bowiem wprowadzenie obowiązkowych zajęć i programów dla uczniów, w tym m.in.:

  • przedmiotu „Wiedza o zdrowiu”,
  • zajęć z „Ratowania życia” w wydaniu Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (Jerzego Owsiaka),
  • programu dla szkół „Szkoła Przyjazna LGBT”.

    Nowy przedmiot „Wiedza o zdrowiu”

Pomysłodawcą „Wiedzy o zdrowiu” jest Bartłomiej Chmielowiec, Rzecznik Praw Pacjenta (organizacyjnie w strukturach NFZ), który zaapelował do MEN o wprowadzenie tego przedmiotu od klasy 1. począwszy.  Do „apelu” rzecznika dołączono od razu scenariusze zajęć dla klas 1-3 z zakresu nieistniejącego jeszcze przedmiotu, przygotowane  we współpracy z  Ośrodkiem Rozwoju Edukacji, podległym MEN. Treści zapowiadanego przedmiotu są bezpośrednio przeniesione z zaleceń WHO, UNICEF i Agendy 2030 na rzecz zrównoważonego rozwoju, a jednym z podstawowych celów (ukrytych) „Wiedzy o zdrowiu” ma być przygotowanie nowych konsumentów koncernów farmaceutycznych. Naciski na utworzenie tego przedmiotu były już od 2019 r., ale wówczas odmówiono ministrowi zdrowia, tłumacząc to obecnością treści, które miały się w jego ramach pojawić, podczas wielu innych zajęć. I tak rzeczywiście jest. Edukacja prozdrowotna znajduje się w treściach edukacyjnych wielu lekcji, takich jak: przyroda, wiedza o społeczeństwie, biologia, geografia, wychowanie do życia w rodzinie i lekcje wychowawcze. Czy zatem nowy przedmiot pojawi się od września 2024 roku w polskich szkołach? Czas pokaże. Być może pospolite ruszenie Polaków zatrzyma również wprowadzenie planowanych nowych zajęć i programów… Jeśli jednak MEN wprowadzi nowy przedmiot, to nie będziemy mieli wątpliwości, czemu on będzie służył („edukacja zdrowotna” jest implementowana w wielu krajach), wystarczy przyjrzeć się treściom, które mają być w jego ramach realizowane. Na zajęciach przewiduje się omawianie takich zagadnień jak:

            – seksualność,

            – profilaktyka związana ze zdrowiem psychicznym,

            – promocja szczepień,

            – szacunek dla osób LGBT i ich seksualności.

Wszelkie dotychczasowe starania rodziców o zabezpieczenie dzieci przed wchodzeniem do szkół jakichkolwiek organizacji z tematyką LGBT i seksualizacją, w tym składanie oświadczeń rodzicielskich, które powodowały, że takie „wchodzenie do szkół” wymagało każdorazowej zgody rodziców – staną się nieaktualne, bo planuje się, że przedmiot będzie obowiązkowy, również w szkołach prywatnych, katolickich oraz w edukacji domowej i obejmie wszystkie polskie dzieci.

Odbędzie się też bardzo silna promocja szczepień, bo po doświadczeniach Polaków z okresu tzw. „pandemii” zapał do szczepień mocno ostygł. Ludzie boją się skutków poszczepiennych, a ostatnio Polska musi zapłacić ogromne kwoty za niewykorzystane szczepionki. Rośnie również liczba rodziców sprzeciwiających się tzw. „szczepieniom z kalendarza” i coś z tym trzeba zrobić. Zapewne dlatego planuje się, aby wszystkie szczepienia dzieci do 15. roku życia odbywały się na terenie szkół i chodzi o to, aby rodzice nie mieli na to większego wpływu.

Nowe zajęcia z „Ratowania życia”

Od 1 września 2024 r. mają się również pojawić nowe zajęcia z „Ratowania życia” w wydaniu Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (Jerzego Owsiaka). Mają być one  realizowane obowiązkowo w ramach godzin wychowawczych. Być może pojawi się druga godzina wychowawcza w ramach tych zaoszczędzonych na „cięciach” postawy programowej 20%. Jest już podpisane porozumienie w tej sprawie – czyli „Róbta co chceta” wchodzi do szkół pod szyldem „Ratowania życia”. W rozmowie z Onetem minister edukacji Barbara Nowacka powiedziała:

To, co my zamierzamy zrobić, po rozmowach z Jurkiem Owsiakiem i z WOŚP-em, to po pierwsze, powiedzieć kuratorom, że to jest dobre i warto to robić. Po drugie, w 2024 r. wpisać edukację zdrowotną i pierwszą pomoc do priorytetów nauczania, żeby w każdej szkole wiedziano, że to jest temat do zaopiekowania się.

W szkołach prowadzeniem takich lekcji mają zająć się wychowawcy. W ich ramach przewiduje się prawdopodobnie promocję aplikacji na smartfony, która nazywa się „ratowanie życia” (cokolwiek pod nią się kryje). Jeśli się tak stanie, to będzie to wpuszczenie dzieci i młodzieży w kolejny uzależnieniowy kanał informatyczny. Nawet małe dzieci, aby odbyć te lekcje, muszą otrzymać od rodziców smartfony, czyli dotychczasowa walka nauczycieli o to, aby smartfonów, chociaż w tych najmłodszych klasach, nie było, spełznie na niczym. I dzieje się to w momencie, kiedy m.in. Szwecja odchodzi od smartfonów i wraca do ćwiczenia umiejętności czytania i pisania.

Nowy program dla szkół „Szkoła Przyjazna LGBT”

Pomysłodawcą jest minister ds. równości Katarzyna Kotula podległa bezpośrednio premierowi, który koordynuje swoje działania z organizacjami LGBT. Jak ma wyglądać realizacja programu? Na razie wiadomo tylko, że mają być tworzone listy osób przyjaznych LGBT, ale również listy osób nieprzyjaznych LGBT. Po co? Dlaczego? Czy mamy wychowywać uczniów donosicieli, którzy będą przekazywać informacje, że np. nauczyciel, dyrekcja szkoły czy inne osoby są nieprzyjaźni LGBT? A co stanie się z nauczycielem, który nie będzie chciał poddać się presji dziecka wymyślającego sobie, że ma inną płeć i nie będzie chciał używać stosownych według małoletniego zaimków? Póki co nauczycieli chroni prawo w tym względzie, ale być może to się właśnie zmieni.

Wszystkie elementy tworzą jedną układankę

Pamiętajmy, że już kilka lat wcześniej zaczęto realizować pewne elementy tej wielkiej europejskiej układanki (która ma się zakończyć wchłonięciem polskiego systemu edukacji przez Europejski Obszar Edukacji) w postaci wprowadzania w Polsce edukacji włączającej, która w ostatnim czasie realizowana jest też pod hasłem „edukacji dostępnej dla wszystkich” i „edukacji wysokiej jakości”. Przypomnijmy, że polega ona na likwidowaniu szkół specjalnych i przenoszeniu dzieci ze wszystkimi niepełnosprawnościami (w tym intelektualnymi we wszystkich stopniach) oraz dzieci niedostosowanych społecznie do bardzo licznych klas szkół publicznych. Aktualnie ok. 70% dzieci ze specjalnymi potrzebami uczy się w szkołach ogólnodostępnych. Na wprowadzanie edukacji włączającej przeznacza się ogromne kwoty, na najbliższe 10 lat ponad 25 mld zł. Jednak przy tym finansowaniu nie zmniejsza się liczebności klas i występują ogromne problemy z obiecanymi nauczycielami wspomagającymi – najczęściej ich nie ma albo są tylko na wybranych lekcjach. Szkoły specjalne przekształca się w Specjalistyczne Centra Wspierające Edukację Włączającą, tzw. SCWEW-y. Poziom kształcenia w szkołach ogólnodostępnych obniża się do poziomu intelektualnego  dzieci ze SPE (specjalnymi potrzebami edukacyjnymi). W planach jest odejście od oceniania za pomocą ocen na rzecz diagnozy i oceny funkcjonalnej. Teraz kolejnym krokiem w projektowanych zmianach zapowiedzianych przez MEN jest wymóg niezadawania uczniom pisemnych lub praktycznych prac domowych do wykonania w czasie wolnym od zajęć dydaktycznych oraz wprowadza się zmiany w podstawach programowych. Wszystko układa się w jedną, dobrze zaplanowaną całość.

Skoro jednak byliśmy w stanie jako środowisko w ciągu 6 dni zorganizować się, przygotować analizę podstaw programowych i walnie przyczynić się do tego, że do MEN wpłynęło ponad 50 tysięcy uwag, to jest szansa, że znajdziemy sposób, żeby powstrzymać walec dyktowanych przez UE zmian w polskiej i europejskiej edukacji. Przede wszystkim mówmy o tym wszystkim głośno i przekazujmy tę wiedzę dalej.

Zdzisława Piasecka, Stowarzyszenie Nauczycieli i Pracowników Oświaty „Nauczyciele dla Wolności”

Przedstawicielka naszego Stowarzyszenia Zdzisława Piasecka brała udział w pracach Parlamentarnego Zespołu ds. Edukacji Domowej

W dniu 8 lutego 2024 r. odbyło się pierwsze posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Edukacji Domowej (w wersji hybrydowej), w którym udział wzięła przedstawicielka naszego Stowarzyszenia „Nauczyciele dla Wolności” Zdzisława Piasecka.

Zapis prac Zespołu Parlamentanego znajduje się pod linkiem:

https://www.sejm.gov.pl/Sejm10.nsf/transmisje_arch.xsp?rok=2024&type=inne&SessionID=66DFF438436C4300E9FFC0447C04F59A1F35378B#777A2E15E906DD0DC1258AB3003B8EED

Celem pracy zespołu jest wypracowanie zmian legislacyjnych dotyczących edukacji domowej. W obradach uczestniczyli posłowie na Sejm RP oraz przedstawiciele bardzo wielu instytucji zajmujących się edukacją domową w Polsce (dalej jako ED), w tym m.in.: Stowarzyszenia Edukacja w Rodzinie, Fundacji Szkoła w Chmurze, Rady Społeczności Rodziców i Opiekunów Szkoły w Chmurze, Prywatnej Szkoły Podstawowej i Liceum  Z. i J. Moraczewskich, Montessori Mountain Schools w Koszarawie Bystrej (MMS Edukacja Domowa), Stowarzyszenia Edustacja, Fundacji Bullerbyn, Fundacji Edukacji Domowej, Związku Miast Polskich oraz innych.

Posiedzenie otworzyła Pani Ewa Schädler, poseł na Sejm RP (Polska 2050), a po krótkim wprowadzeniu głos zabrał dr Mariusz Dzieciątko, prezes Stowarzyszenia Edukacja w Rodzinie.

Pan dr Mariusz Dzieciątko przekazał wiele ciekawych informacji na temat edukacji domowej:

–  w Polsce edukacja domowa rozwija się dynamicznie, szczególnie od czasów „pandemii”. Taka tendencja występuje również na całym świecie, przy czym w Polsce obejmuje ona ok. 1% dzieci będących w systemie edukacji, natomiast w USA, które mają bardzo długą historię ED, ten wskaźnik rośnie do 10% dzieci w systemie edukacji (a w niektórych stanach nawet do 20%). To co dzieje się w Polsce nie wyróżnia się na tle świata. Ten trend, że rodzice chcą przejąć edukację swoich dzieci, jest trendem ogólnoświatowym.

W dalszej kolejności przedstawił przegląd historii legislacji edukacji domowej w Polsce:

– początki tej edukacji sięgają XVII i XVIII w.,

 – pierwsza ustawa dotycząca ustroju szkolnictwa pochodzi z 1932 r., w której stwierdzono, że obowiązek szkolny może być realizowany w szkole powszechnej, publicznej, prywatnej lub w domu.

–  w 1956 r. zniesiono możliwość edukacji domowej poprzez wprowadzenie obowiązku szkolnego, a w 1991 r. wprowadzono ustawę, która ponownie pozwalała na edukację domową na bardzo liberalnych zasadach:

  • można było uzyskać zgodę na ED w dowolnej szkole w Polsce,
  • nie było wymogu egzaminów,

– w latach 1956-1991 Pani Danuta Boba pierwsza mama, która wraz ze swoją rodziną prowadziła walkę z systemem o edukację domową. Zasłynęła jako propagatorka nauczania domowego i czynna uczestniczka walki o prawo do wolności w zakresie edukacji swoich dzieci. Obroniła swoje wartości i wykształciła swoje dzieci w domu. Powstał film dokumentalny na kanwie tej historii,

– od 1996 r. następują bardzo częste zmiany legislacyjne dotyczące edukacji domowej w zakresie rejonizacji, obowiązku przeprowadzania egzaminów oraz obowiązku posiadania opinii psychologiczno-pedagogicznych oraz wysokości subwencji,

–  w 2021 r. zniesiono rejonizację i obowiązek posiadania opinii psychologiczno-pedagogicznej i ustalono subwencję na poziomie 0,8%,

–  w 2022 r. przygotowano projekt ustawy tzw. Lex Czarnek 2.0, która miała ponownie wprowadzić rejonizację oraz inne ograniczenia. Prezydent RP zawetował  ten projekt i ustawa nie weszła w życie. Natomiast pokłosiem tego veta było kolejne zmniejszenie subwencji:

  • na poziomie 0,8% pozostawiono tylko w szkołach, które mają poniżej 200 dzieci w edukacji domowej,
  • na poziomie 0,4%, dla szkół które mają powyżej 200 dzieci w edukacji domowej i co najmniej 30% uczniów stacjonarnych,
  • na poziomie 0,2% w pozostałych przypadkach (dotyczy szkół w chmurze),

– rodzice i szkoły, chcieliby stabilizacji przepisów i stabilizacji warunków edukacyjnych oraz rozwiązania konfliktów z samorządami.

Źródłem konfliktów z samorządami jest:

– finansowanie edukacji domowej – subwencje powinny być rozliczane w układzie miesięcznym, a nie rocznym,

– duża swoboda w interpretowaniu przepisów przez samorządy – kwestionowanie wydatków szkół i odbieranie pieniędzy szkołom,

– niejednoznaczne przepisy dotyczące przeprowadzania egzaminów zdalnych (niektórzy interpretują, że można je przeprowadzać, a niektórzy, że nie)

Wyniki maturalne dla ED wykazały, że uczniowie z ED radzą sobie podobnie, a nawet mają te wyniki lepsze w stosunku do uczniów szkolnych, a dla egzaminu ośmioklasisty dane porównawcze są niereprezentatywne.

W dalszej części spotkania nastąpiła dyskusja pomiędzy członkami zespołu.

Poniżej przedstawiono najciekawsze wypowiedzi:

– obniżenie subwencji jest krzywdzące – edukacja powinna być innowacyjna i nowoczesna, a to wymaga finansowania,

– artykuł 37 ustawy Prawo Oświatowe jest dobrem narodowym i powinien być chroniony,

– zmiany legislacyjne w 2021 r. dotyczące ED zostały przeprowadzone w porozumieniu ze wszystkimi ugrupowaniami politycznymi,

– ED nie jest ucieczką z systemu lecz spełnieniem obowiązku szkolnego w trochę inny sposób, – ED może zostać edukacją przyszłości,

– aktualne finansowanie ED spowodowało, że niektóre szkoły borykają się z dużymi problemami. Badania wykazały, że nawet mniej niż połowa szkół nie poradziła sobie z podstawowymi kosztami czyli administracyjnymi i kosztami przeprowadzania egzaminów,

– ED to nie jest ucieczka z systemu – uczniowie korzystają z wielu zajęć organizowanych przez szkoły. Wizerunek ED został stworzony w oparciu o mity i stereotypy. Potrzebna jest zmiana wizerunku ED jako edukacji przyszłości i kompetencji XXI w.,

– szkoły stacjonarne mogą dużo czerpać z doświadczeń ED,

– w przypadku rodzin z problemami (separacje, rozwody) wymagane są podpisy obojga rodziców – a często druga strona nie wyraża na to zgody. Chodzi o to, by wprowadzić takie przepisy, aby zgodę podpisywał tylko ten rodzic, który faktycznie opiekuje się dzieckiem,

– możliwość otwierania nowych szkół w systemie ED – bardzo dużą barierą są wymogi Sanepidu i Państowej Straży Pożarnej. Po przejściu przez te instytucje należy uzyskać zezwolenie z Kuratorium, które bardzo często wydaje opinie według bardzo dziwnych kryteriów. Dopiero wtedy może być dokonany wpis do ewidencji,

– przedstawiciel Związku Miast Polskich powiedział, że nie powinniśmy przybierać takiej narracji, że to samorządy tworzą problemy z finansowaniem. Uważa, że powinny ulec zmianie regulacje i konieczna jest zmiana w sposobie naliczania subwencji (na comiesięczną),

– być może należy zmienić nazwę z Edukacji Domowej na Edukację Alternatywną, ponieważ szkoła stacjonarna nie nadąża za zmianami i rozwiązaniami wypracowanymi w edukacji domowej,

– tata 5 córek był przeciwnikiem edukacji domowej, ale ponieważ dzieci przeżyły ciężkie sytuacje w szkole, już na etapie edukacji wczesnoszkolnej, rodzice zdecydowali się na ED. Na początku (we wrześniu) żałowali, że weszli do tego systemu edukacji, a już w grudniu żałowali, że nie weszli wcześniej,

– dyrektor szkoły w ED stwierdził, że dzieci w ED nie odspołeczniają się, wręcz przeciwnie, tworzą nowe grupy społecznościowe. ED wymaga ograniczenia aktywności zawodowej rodziców i poniesienia dodatkowych kosztów. Często jeden rodzic zostaje z dziećmi w domu – jest to trudna droga.

Podsumowanie.

Powołanie tego zespołu jest bardzo ważne. Należy zebrać wszystkie grupy zainteresowane ED i zorganizować konferencję na ten temat. Fundacja Edukacji Domowej przygotuje wyniki badań. Należy włączyć do tych prac również ED dla Polonii. Zostanie przygotowany plan pracy na przyszłość i odbędzie się wspólna konferencja prasowa.

Kolejne spotkanie odbędzie się po wcześniejszym powiadomieniu.

Zdzisława Piasecka

Nieznana feministka zamiast Szekspira czyli o zmianach w podstawie programowej

Ministerstwo Edukacji Narodowej nie próżnuje i robi, co może, aby zająć nam umysły i czas, dbając zapewne w ten sposób o rozwój intelektualny społeczeństwa. Najpierw Nowacka włożyła kij w mrowisko, zapowiadając zlikwidowanie prac domowych, teraz jej resort ostro zabrał się za zmiany w podstawie programowej. Ponieważ zapowiadała otwartość na konsultacje, to i otworzyła 12.02 prekonsultacje, które trwały całe siedem dni. To zdecydowanie za mało, aby w godziwy, spokojny sposób podjąć refleksję nad tak ważnymi zmianami. Nie składamy jednak broni. Bardzo wielu nauczycieli, rodziców, działaczy podjęło rękawicę i przeanalizowało propozycje zmian w podstawach programowych  oraz wyraziło swoją opinię. W poniedziałek (19.02) przedstawiciele organizacji pozarządowych (m.in. nasze Stowarzyszenie „Nauczyciele dla Wolności”) wzięli udział w zorganizowanych przez MEN konsultacjach on-line zmian w podstawach. Są one mocno krytykowane. Czego dotyczą w zakresie nauczania języka polskiego?

Nie trzeba rozumieć ani literatury, ani  medialnego świata

Choć otoczeni jesteśmy przez media, reklamy, telewizyjne seriale, resort nie uważa za potrzebne uczenie dzieci i młodzieży korzystania z tych dobrodziejstw współczesności. Z podstawy programowej postanawia usunąć zapisy, które obejmują umiejętność identyfikowania i rozumienia zarówno tekstów publicystycznych  (SP IV-VI I 2.1), dzieł filmowych (SP IV-VI I 2.9),  jak i reklam – i to zarówno w szkole podstawowej (SP VII-VIII III 1. 8) , jak i konsekwentnie w średniej (LO III 1.8 zakres podstawowy).Uczeń nie będzie już ćwiczył rozpoznawania i rozróżniania środków perswazji i manipulacji w tekstach kultury reklamowych oraz nie będzie określał ich funkcji. Nie podejmie również refleksji nad pragmatycznym i etycznym wymiarem obietnic składanych w tekstach reklamy.

Ponadtonie potrzebne jest już według ministerstwa określanie cech stylu wypowiedzi internetowych oraz wartościowanie wypowiedzi tworzonych przez internautów (LO II 2.8 zakres rozszerzony). Jak widać, uczniowie zostaną pozbawieni umiejętności krytycznego przyjmowania otaczającej ich medialnej rzeczywistości. Nie rozpoznają kłamstwa ani manipulacji, czyli uwierzą we wszystko, co przekażą im media. Chyba skądś to znamy… Resort postanowił postawić kropkę nad i, po prostu nie dać młodzieży skutecznego narzędzia w walce o uczciwość medialnego przekazu. Nikt nie będzie przecież podcinał gałęzi, na której siedzi…

Lek na eskalację agresji?

Dużo mówi się o problemach psychicznych dzieci i młodzieży, o braku umiejętności społecznych, o zachowaniach depresyjnych i agresywnych, o spektrum autyzmu. Rośnie nam społeczeństwo pełne deficytów emocjonalnych, któremu władze celowo chcą także obniżać  poziom intelektualny poprze forsowanie edukacji włączającej vel dostępnej dla wszystkich. Jakie lekarstwo na to proponuje MEN? Otóż będzie to rezygnacja z ćwiczenia umiejętności reagowania na przejawy agresji językowej, np. poprzez zadawanie pytań, proszenie o rozwinięcie lub uzasadnienie stanowiska, wykazywanie sprzeczności wypowiedzi (LO III 2.3 zakres podstawowy). Młodzi ludzie niewspierani w nabywaniu takich umiejętności na agresję słowną odpowiedzą agresją… ale niekoniecznie li tyko językową. Autorzy zmian zrezygnowali również z zapisu o rozpoznawaniu elementów erystyki w dyskusji oraz ocenianiu ich pod względem etycznym(LO III 1.9 zakres podstawowy). Szkoda, że nie ułatwia się młodzieży podjęcia refleksji nad sposobami rozwiązywania sporów i udowadniania swoich racji.

A miało być mniej wiedzy encyklopedycznej…

Ministerstwo chce być nowoczesne i hołduje wielu nowym ideologiom. A jednak rezygnuje z refleksji nad funkcjonalnością języka (SP IV-VI II 1.7 i II 1.11), a także unika zachęty do pogłębionej lektury tekstów literackich i odnoszenie ich do własnego doświadczenia (SP IV-VI I 1.16). Czy wrażliwy, mądry absolwent, który potrafi rozpoznać konteksty kulturowe i historyczne utworów literackich (SP VII-VIII I 1) nie jest w obszarze zainteresowań resortu?

Czy przygotuje do życia…?

Szkoła to tylko pewien etap w życiu człowieka, który po ukończeniu szkoły średniej wkracza w świat ludzi dorosłych, podejmuje obowiązki zawodowe, staje się samodzielny. Rynek pracy wymaga od młodego pracownika pewnych określonych umiejętności. Najpierw trzeba znaleźć pracę, aplikując na odpowiednie stanowisko, składając CV, list motywacyjny, uczestnicząc w rozmowie kwalifikacyjnej. Potem czekają nas często publiczne wystąpienia, udział w projektach, wygłaszanie referatów czy też demonstrowanie prezentacji lub towarów klientowi.

Wszystkie te umiejętności można by przynajmniej w jakiejś mierze wyćwiczyć w  szkole, gdyby… pozostawiono chociaż egzemplifikację form uczestnictwa w projektach i konkursach, czyli umiejętność tworzenia różnorodnych prezentacji, projektów wystaw, realizacji krótkich filmów z wykorzystaniem technologii multimedialnych (SP VII-VIII IV 4). Niestety wszystkie te atrakcyjne dla młodego człowieka formy odejdą w zapomnienie… To może chociaż nauczymy dzieci pisać CV, list motywacyjny, życiorys czy protokół, jak miało to miejsce do tej pory? Niestety i tu się zawiedziemy. Wszystkie formy mają zniknąć z podstawy programowej (SP VII-VIII II 2.1, LO III 2. 5 zakres podstawowy).

Trzeba zrobić cięcia!?

Z pewnościątrzeba jakoś zmienić podstawę programową. Nie jest to jednak takie łatwe, jak się wydaje autorom zmian. A może w gruncie rzeczy jest to od dawna planowane lub sterowane działanie, gruntownie przemyślane przez speców od sterowania umysłami? Jakie teksty znikną ze szkolnych ław?

„Nam strzelać  nie kazano, wstąpiłem na działo…” – tak, tak wszyscy to znamy. To przecież „Reduta Ordona”! A to? „Tato nie wraca ranki i wieczory, We łzach go czekam i trwodze…” – no oczywiście, „Powrót taty”! I do kompletu zagadka: „Ach, to była dziewica, To Litwinka, dziewica-bohater, Wódz Powstańców – …”? Wszyscy wiemy jak dokończyć ten fragment, wszyscy rozpoznaliśmy poprzednie utwory. To nas łączy, daje wspólnotę doświadczeń literackich, a zarazem uczy piękna języka, Mickiewiczowskiego wiersza, rytmu, średniówki. I tego właśnie zostaną pozbawione polskie dzieci. I nie będzie też Zosi Bobrówny, która ma się od kwiatków nauczyć śpiewać na polecenie Juliusza Słowackiego… W szkole podstawowej dzieci w ogóle nie poznają poezji tego wieszcza narodowego i nie usłyszą o Norwidzie, który tęskni do kraju tego… Bo może nie wszyscy, którzy urzędują na Szucha podzielają tę tęsknotę… Plan unifikacji europejskich systemów nauczania w ramach Europejskiego Obszaru Edukacji stoi za plecami naszych narodowych wieszczów i czeka na zmianę warty…

Fragmentaryzacja pereł literatury i wstydzenie się noblistów

          Rzeczą mocno zaskakującą jest fakt, że polscy uczniowie przez cały okres edukacji nie będą mieli okazji przeczytać całego „Pana Tadeusza”. Fragmenty poznają w szkole podstawowej i fragmenty w średniej. Nikt nie określa jednak, ile ich ma być i konkretnie jakie. Nauczyciel nie będzie musiał wcale wybrać „Inwokacji”… Jak zrozumieć geniusz Mickiewicza bez znajomości całego tekstu? Jak ukazać piękno języka, zamysł artystyczny, jak odkryć tę „polskość ukrytą w trzynastozgłoskowcu i średniówce”?

          W dziedzinie literatury przyznano Polakom 5 nagród Nobla. Nobliści to m.in. Henryk Sienkiewicz i Władysław Reymont. Jakie jest to symptomatyczne, że właśnie ich utwory mają znaleźć się poza kanonem lektur obowiązkowych! „Quo vadis”, które walnie przyczyniło się do otrzymania nagrody Nobla i zostało przetłumaczone na 57 języków, stanie się lekturą uzupełniającą. „W pustyni i w puszczy” będzie czytane tylko we fragmentach (jakich?, ilu? – tego nie wiadomo). A „Chłopi”, których ekranizacja zdobyła potrójne Złote Lwy i którego światowa premiera odbyła się podczas Prezentacji Specjalnych Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto, gdzie publiczność przyjęła obraz owacją na stojąco, zostali przesunięci na listę lektur zakresu rozszerzonego, czyli pozna to dzieło zaledwie część młodzieży. Czy my się naprawdę musimy wstydzić noblistów? Czy to nie powinien być nasz „towar eksportowy”, ale znany też przez wszystkich Polaków?

Wyrzucone hymny

          W 1927 roku do miana  hymnu narodowego pretendowała „Rota” Marii Konopnickiej. Podobną funkcje spełniał wcześniej „Hymn do miłości Ojczyzny” Ignacego Krasickiego – oba utwory, choć na inny sposób, przepojone miłością i przywiązaniem do ojczystego kraju. I chyba ta miłość zbyt gorąca, jednoznaczna, nie pasuje do współczesnych standardów, więc hymny odkładamy do lamusa. Nie pozna ich już w myśl zmian w podstawie programowej polskie dziecko. Maria Konopnicka w ogóle zniknie z ławy szkolnej i przejdzie na emeryturę, a Krasicki, ten wszechstronnie utalentowany „książę poetów” będzie musiał zadowolić się jedynie kilkoma bajkami w klasach IV-VI. W liceum i technikum ponadto uczniowie na poziomie podstawowym mają nie czytać „Legendy o świętym Aleksym”, fragmentów „Kronik” Galla Anonima, fragmentów „Pamiętników” Jana Chryzostoma Paska, „Konrada Wallenroda”. Za trudne, za święte, za polskie….

Zamiast Romea i Julii „osoba autorska”

Wisienką na torcie tych wszystkich zmian jest propozycja nowej lektury uzupełniającej w szkole średniej. Nowej w sensie dosłownym, gdyż pozycja ta została wydrukowana zaledwie dwa miesiące temu (sic!). Skąd wzięła się Maria Halber, autorka nowej lektury pt. „Strużki”? Skoro trafiła do podstawy programowej, jest z pewnością uznanym autorem ze znacznym dorobkiem literackim… Przecież MEN na pewno nie bierze pierwszej lepszej książki z półki. Skądś jednak wytrzasnął Marię Halber, mało znaną poetkę, która po raz pierwszy sięgnęła po prozę i napisała „Strużki”. Czy podstawa programowa to od dziś miejsce na debiuty literackie? Jak to jest, że wyrzucona została z niej tragedia Szekspira o znanych na całym świecie kochankach z Werony, wpisana w kod kulturowy literatury europejskiej od niemal 500 lat, a zagościła debiutancka powieść „osoby autorskiej”, która chce zmieniać „kolektywną wyobraźnię” i jak sama mówi, „jest zaangażowana politycznie”?

Cóż więc mamy w ramach odchudzania podstawy programowej? Mniej refleksji, brak narzędzi i nową autorkę w zamian za Szekspira. Bilans niezbyt korzystny… Walczymy jednak dalej, bo to o nasze dzieci chodzi!

Agnieszka Pawlik-Regulska

Tekst opublikowany również na portalu pch24.pl:

https://pch24.pl/feministka-zamiast-romea-i-julii-czyli-o-zmianach-w-podstawie-programowej/